-Mia-
Początek tygodnia i początek tyrani. Będąc dwie ulice od domu, wydawało mi się, że słyszę swoje imię, lecz zlekceważyłam nieme szepty i wolnym krokiem szłam w stronę szkoły.
- Mia zaczekaj! - odwracam się i widzę zmęczoną przyjaciółkę - Biegnę za tobą odkąd wyszłaś z domu.
- Naprawdę? - dziwię się - nie słyszałam, przepraszam. - uśmiechnęła się bystro
- Zamyślona? No o kim tak rozmyślasz?
- Przestań. Wcale o nim nie myślałam - westchnęłam - Powiedziałam to?
- Tak Mia, powiedziałaś!
- Więc tak jak powiedziałam, nie myślałam o Andreasie!
- Ach ten Andy - powiedziała irytującym głosem. - Kręci cię?
- Nie! - krzyknęłam
- Yhym - znów ten jej głos i przeraźliwe spojrzenie
- Chodź szybciej, bo się spóźnimy na biologię.
- Zmiana tematu, ale i tak wrócimy do pana ,,A"
- Nie ma do czego wracać
- Tak swoją drogą, oglądałaś konkurs w Oslo? - pytanie, które doprowadziło mnie do wybuchu.
- Możemy w końcu skończyć ten temat. Nie, nie oglądałam, bo mnie nie interesują skoki, ani zawodnicy, którzy skaczą na dwóch deskach. Jasne?
- Dobrze już dobrze, nie denerwuj się, ale i tak byś sobie nie popatrzyła na swojego chłoptasia. - zapadła cisza.
- Eva, ten facet działa mi na nerwy. Może i ma ładną buzie, ale nic więcej!
- I dobrze całuje! - dodała, westchnęłam. Przez dziesięć minut żadna z nas nie podejmowała tematu do rozmów.
Kiedy przekroczyłam próg klasy, ujrzałam blondyna siedzącego na końcu sali. Byłam zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się jego obecności. Miał na sobie granatowe spodnie i białą koszulkę. Siedział sam w ostatniej ławce, wyglądał jakoś inaczej. Miał spuszczoną głowę i na nic nie zwracał uwagi. Moja adrenalina wzrosła - praca serca oraz oddech przyśpieszył. Usiadłam ławkę przed nim, żadnej reakcji z jego strony.
- Witam wszystkich! - biologica weszła do klasy. Nie miała dobrego humoru, ale nie pytała. Tłumaczyła temat.
- Panie Wellinger, proszę powtórzyć ostatnie zdanie! - Moje serce ponownie przyśpieszyło, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Spojrzałam przez ramię w tył, blondyn nie zareagował na słowa profesorki. Bazgrał na końcu zeszytu z podpartą głową.
- Wellinger! - wrzasnęła Richer. Blondyn podniósł się i spojrzał na mnie. W jego oczach pojawił się błysk, nadzieja, która momentalnie zgasła.
- Proszę powtórzyć!
- Powtórzyć? - zdziwił się
- Wellinger zeszyt poproszę. - byłam spięta. Andreas zachowywał się dziwnie to nie był ten nachalny, upierdliwy chłopak, który próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Poczułam ulgę, gdy zabrzmiał dźwięk dzwonka.
- Carolina, zaczekaj - zawołałam
- Co tam?
- Nie zauważyłaś, że Andreas zachowuje się dziwnie, inaczej? - zaśmiała się
- Niby dlaczego? Posłuchaj, to, że nie ugania się za tobą nie znaczy, że się dziwnie zachowuje, a teraz muszę iść. Cześć. - nikt tego nie widzi, ale ja tak.
Na historii czułam się dziwnie. Andreas siedział nieobecny. Na moje pytanie nie zareagował. Postanowiłam z nim porozmawiać. Po lekcjach czekałam przed drzwiami, aż blondyn wyjdzie ze szkoły. Trwało to wiecznie, ale w końcu wyszedł ze szkoły, olewając mnie.
- Andreas? - rzucił mi krótkie ,,cześć" i poszedł w swoim kierunku. Dołączyłam do niego.
- Możemy porozmawiać?
- O czym? - zatrzymał się i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami. Speszyłam się, nie był to wzrok Andiego przed kilku tygodni. Był wypełniony złością do mnie, a może do siebie?
- Co się z tobą dzieje? - zapytałam
- Akurat ciebie powinno to najmniej interesować. Zostaw mnie w spokoju. - Odwrócił się i odszedł.
-Andreas-
Wszystko się wali.
- Andreas - słyszę wołanie mamy, wchodzę do salonu, siedzi z założonymi rękami.
- Mamo, jestem zmęczony, głowa mnie boli. Porozmawiajmy później. - odwróciłem się.
- Stój! - krzyknęła
- Coś się stało?
- Może ty mi powiesz? Co się z tobą dzieje? Chodzisz nieobecny, łazisz z kąta w kąt.
- Widzę, że miła pogawędka się rozpoczęła. Przyłącze się.
- Julia idź do siebie. - zlekceważyła słowa mamy.
- Mogę już iść? Naprawdę chce się położyć!
- Jeszcze nie skończyłam. Dzwoniła twoja wychowawczyni, że nie uważasz na lekcji. Synu co się z tobą dzieje?
- Mamo naprawdę nie wiesz co jest Andiemu? - spojrzałem na Julię zabójczym wzrokiem, a ona wycofała się z rozmowy.
- Dzwoniłam do Schustera. O najbliższych konkursach możesz zapomnieć. Bierz się pracy, do nauki, a nie tylko wyjazdy, zgrupowania i panienki. Jasne?
- Ale mamo
- Temat skończony, możesz już iść. - byłem wściekły. Nie miała prawa mi tego zrobić. Był tylko jeden plus. Brak Leny.
_____________
Nie wiem co mam mówić. Brak weny. hmm........ na pewno tak. Kiedy kolejny? Nie wiem. Jeżeli ktoś czyta opowiadanie z Johannem to nie wiem także kiedy będzie kolejny. Miałam pisać dzisiaj, ale coś nie wyszło. Buziaki:D